„Łap jaja” i nie daj szans nowotworowi.

rak jąder. Złap raka za jaja

O tym dlaczego warto poświęcić kilka minut i “złapać się za jajka” mówi Wojtek Walczak, inicjator akcji społecznej #łapjaja, autor bloga zlaprakazajaja.pl , który swoją walkę z nowotworem wygrał.

Cześć Wojtek, niezmiernie miło mi Ciebie gościć u siebie. Najgorsze za Tobą, wygrałeś, chociaż pewnie już zawsze będziesz miał obawy przed badaniami kontrolnymi. Rak jąder to nowotwór złośliwy, powiedz nam kto jest w grupie ryzyka, jakie są szanse na wyleczenie?

– Cześć! Na początek może od razu z grubej rury – zła wiadomość – rak jąder jest chorobą, która jest śmiertelna. Za późno zdiagnozowana i zbyt późno leczona, daje przerzuty np. do płuc, których nawet operacje i zaawansowana chemioterapia nie są w stanie zatrzymać. Ale jest też druga wiadomość – dobra – rak jąder szybko wykryty jest w 100% wyleczalny. I to jest mój przypadek. Ale też przypadek wielu innych facetów, którzy mieli jaja i zgłosili się do lekarza w odpowiednim momencie, w którym wyczuli coś niepokojącego. W grupie ryzyka są młodzi faceci, średnio pomiędzy 20 a 40 rokiem życia. Często nawet w wieku 15-20. I to jest bardzo podstępne. Dlaczego? Bo ostatnią rzeczą, o której myśli młody człowiek jest to, że może zachorować. A zachorować na raka? Przecież rak to choroba starych ludzi… Ja ostatnie badanie kontrolne miałem w tym tygodniu. Za każdym razem, mimo iż to badania kontrolne, bo z medycznego punktu widzenia jestem wyleczony, jest oczywiście lekki stres. Tym bardziej, że dobrze pamiętam co czułem po pierwszej diagnozie.

– Kiedy i jak dowiedziałeś się o swojej chorobie?

– Pewnego dnia przy toalecie poczułem „mikroguzek” na lewym jądrze. Coś małego, wypukłego. Nowego. Na początku, mimo iż od razu zapaliła mi się w głowie czerwona lampka, powiedziałem sobie „to nic takiego, przejdzie”. Nie przechodziło. Po tygodniu postanowiłem, że chyba czas coś zrobić i trochę na zasadzie „no dobra, niech już będzie, pójdę do lekarza”… poszedłem do lekarza. I nie wiem, czy to zbieg dobrych zbiegów okoliczności, czy to że trafiłem na właściwych ludzi, ale praktycznie w przeciągu trzech tygodni miałem już diagnozę i trafiłem do szpitala. Diagnoza oczywiście nie była niczym miłym, ale z perspektywy czasu ważne, że nastąpiła tak szybko. Szybkość jest kluczowa – kiedy tylko dzieje się coś niepokojącego działać trzeba od razu – najpierw lekarz pierwszego kontaktu, potem urolog, potem USG jąder. A w razie diagnozy – od razu na oddział urologiczny i onkologiczny. Rozmawiam czasami z chłopakami, którzy trafiali na oddział z jądrem wielkości pomarańczy. Dlaczego tak późno? Bo to na pewno nie mogło być nic groźnego, bo facet… nie choruje. A tym bardziej na raka jąder.

– Z tego co mówisz, najważniejsza jest obserwacja własnego ciała i dokonanie samobadania. Stąd pewnie pomysł na kampanię “łap jaja”. Powiedz nam zatem, jak powinno wyglądać to samobadanie, co powinno zwrócić naszą uwagę i zaniepokoić?

– Samobadanie jest kluczowe. Bo w przypadku raka jąder sami jesteśmy w stanie większość objawów wyczuć. Co nas powinno zaniepokoić? Ja mówię, z praktycznego punktu widzenia, że wszystko czego jeszcze wczoraj nie było. My faceci znamy przecież swoje jaja, czujemy i widzimy zmiany. A teoretycznie? Każda nowa nierówność, każde nowe zgrubienie. To że jądro robi się twardsze albo spuchnięte. Oczywiście nie wszystko to jest objawem raka, często mogą być to po prostu niegroźnie zmiany urologiczne. Ale zawsze warto wtedy udać się do lekarza – jeśli to nie nowotwór, to przynajmniej będziemy spokojni. A samobadanie? Jest proste – po wpisaniu w google od razu dostaniemy instrukcje jak to zrobić, dostępna jest ona też na moim blogu – zajmuje dosłownie minutę, dwie. Nie jest bolesne, a jest bardzo skuteczne. Bo potrafi wykryć raka – wiem co mówię J

– Gdy już wyczujemy coś niepokojącego, to co dalej? Gdzie się udać w pierwszej kolejności, jak wygląda leczenie?

– W pierwszej kolejności – urolog (albo ze skierowaniem od internisty przez NFZ albo od razu prywatnie). Od niego zależą dalsze kroki, ale standardowo w przypadku podejrzenia choroby powinien wysłać nas razem ze skierowaniem na USG jąder. W przypadku wykrycia zmian nowotworowych czeka nas zabieg usunięcia jądra (przez pachwinę, pod narkozą). Oczywiście przez zabiegiem trzeba zrobić w szpitalu szereg badań USG, RTB, tomografię, badania krwi. Po zabiegu nasze kochane jądro będzie poddane ocenie histopatologicznej, czyli w laboratorium zostanie zbadanie pod kątem samego nowotworu oraz jego stadium rozwoju. A od tego zależy dalsze leczenie. Możliwe jest, że stadium będzie na tyle wczesne, że po zabiegu nic więcej nie trzeba będzie robić. Możliwe, że trzeba będzie zastosować chemioterapię (u mnie było to 14 dni wlewkowych, czyli dwa cykle BEP – najlepiej sprawdzić w google o co w nich chodzi).

– Wróćmy do Twojej walki z chorobą, jak radziłeś sobie psychicznie? Co motywowało Cię do walki?

– Psychika podczas choroby i leczenia chemią jest narażona na wielki stres. Co mi pomagało? Silna determinacja i przekonanie, że zostanę wyleczony. To też dzięki lekarzom ze szpitala Magodent, którzy od początku dawali mi jasno do zrozumienia, że będzie ciężko, ale że skończy się dobrze. A co do motywacji, to jeśli ma się małego synka, wtedy w wieku dwóch lat, to chyba wszystko jasne.

– Czy w walce z rakiem zdałeś się tylko na konwencjonalne leczenie, czy podpierałeś niekonwencjonalnymi metodami, a jeśli tak to jakimi?

– Zaufałem lekarzom. Lekarze wiedzą co robią. Oczywiście chemioterapia, którą dostałem nie pozostała bez śladu. Słaba odporność i anginy, które mam do tej pory czy skutki bezpośrednie takie jak wypadające włosy czy nudności nie są i nie były niczym przyjemnym. Ale jest najlepszą możliwą i skuteczną rzeczą, którą do tej pory wymyślono. Oczywiście osłabia, oczywiście powoduje wiele skutków ubocznych. Ale mając do wyboru to albo większe prawdopodobieństwo przerzutów, ja wybrałem to pierwsze. Żyję, cieszę się tym co mam, a rozważania ideologiczne, bądź też dyskusje czy to najlepsze zostawiam innym.

– Często mówi się że człowiek dwa razy się rodzi. Drugi raz w momencie gdy zdaje sobie sprawę, ze ma tylko jedno życie. Powiedz proszę jak choroba zmieniła Ciebie i Twój sposób patrzenia na świat?

– Teraz jestem dużo bardziej śmiertelny niż byłem przed chorobą, to na pewno. Czy się zmieniłem? Chyba trochę dorosłem, na wiele spraw patrzę z innej perspektywy. To co najważniejsze, to że postanowiłem się tym wszystkim co mi się przydarzyło podzielić i pomóc innym facetom, którzy codziennie taką diagnozę słyszą (przeciętnie trzech facetów dziennie w Polsce słyszy diagnozę „rak jąder”). A jeśli to co robię uratuje przynajmniej jednego od śmierci, a kilku od chemioterapii (bo wykryją raka na tyle wcześnie), to dla mnie to będzie już wielki sukces. Chociaż oczywiście odrzucając na chwilę skromność, moje ambicje są jasne – sprawić, żeby rak jąder był tematem, o którym się mówi a w efekcie, żeby faceci masowo i regularnie łapali swoje jaja i je badali, zgodnie z hasłem z bloga ZłapRakaZaJaja i akcji #łapjaja

– Serdecznie dziękuję Ci za rozmowę.

Udostępnij na Facebook
Udostęnij na Twitter
Udostępnij na Linkedin

5 thoughts on “„Łap jaja” i nie daj szans nowotworowi.”

  1. Cześć Darku, poruszasz trudny temat i niestety bardzo aktualny. Dziękuję Ci za ten wpis, może dzięki niemu uświadomisz facetom, jak ważne jest zdrowie w każdym wieku. Jak ważna jest kontrola swojego ciała. Może uda Ci się uwolnić nieśmiałość mężczyzn i nakłonić do wizyty u urologa. Miło, że włączyłeś się w poważną akcję społeczną. Panowie łapcie się za jaja!!!:)

  2. Sie ma!
    Dzieki za zajebisty artykul,wierze,ze pomoze wielu facetom,moze nawet mi chociaz mam nadzieje,ze do tego nie dojdzie…
    Wiem cos o tym,jak wiele daje wczesne wykrycie chorob,co prawda na szczescie nie mialem raka,ale pod koniec zeszlego roku
    dopadlo mnie z nienacka kilka chorob naraz… Nigdy wczesniej nie mialem problemow ze zdrowiem i jak wiekszosc ludzi,bylem przekonany,ze tak bedzie zawsze…Nic bardziej mylnego,moga sie przytrafic kazdemu,bez wzgledu na wiek,stan zdrowia,
    pozycji spolecznej i zasobnosci portfela…
    Na szczescie w pore sobie to uswiadomilem i nastapily fundamentalne zmiany w moim zyciu oraz zupelnie inne spojrzenie na swiat i siebie samego…Jestem calkiem innym czlowiekiem niz bylem jeszcze 9 miesiecy temu,zarowno wewnetrznie jak i zewnetrznie.
    Pozdro i wszystkiego dobrego!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top